Nie oddzielamy designu od jakości. Rozmowa z Januszem Będkowskim i Michałem Urbaniakiem, założycielami Studio Forma 96

Rok 1991. W mieszkaniu przy ulicy Staszica 9/6 w Poznaniu, dwaj świeżo upieczeni absolwenci architektury zakładają firmę. Jak informował pierwszy baner reklamowy wywieszony na pobliskim balkonie w ofercie znajdowały się niemieckie kuchnie na miarę. Młodzi przedsiębiorcy mieli w sobie wiele entuzjazmu i ideę, która towarzyszyła im od samego początku – chcieli oferować najlepsze produkty. 

Rok 2024. Spotykamy się w pięknych wnętrzach kamienicy pod tym samym adresem, od którego pochodzi nazwa firmy – Studio Forma 96. Od ponad trzydziestu lat siedziba mieści się w tym samym miejscu. Za to sama firma nieco się rozrosła. Zajmuje teraz trzy kondygnacje kamienicy w Poznaniu oraz showroom w Warszawie wypełnione stylowymi, ponadczasowymi meblami. 

O tym, skąd bierze się ich wyjątkowość, jacy ludzie się na nie decydują i co daje satysfakcję w pracy w branży wnętrzarskiej opowiedzą założyciele Studio Forma 96.

FOTO: MOOD AUTHORS

Jak to się stało, że pomyśleliście, by wspólnie założyć Studio?

Janusz Będkowski: W ogóle nie myśleliśmy wówczas o biznesie. Po prostu się przyjaźniliśmy i już nam tak zostało. Michał akurat dostał to mieszkanie, więc mieliśmy coś na kształt siedziby firmy. Pomyśleliśmy, że można coś tutaj zrobić, a na horyzoncie świecił już kapitalizm. Zastanawialiśmy się, co chcemy robić w tak dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości.

Michał Urbaniak: Po skończeniu architektury większość naszych kolegów trafiała albo do budownictwa przemysłowego, albo do urzędu miasta. Prywatne biura architektoniczne w zasadzie nie istniały. Biorąc to pod uwagę, perspektywy były dla nas mało przyjazne. To było trochę jak w Ziemi obiecanej Wajdy: Ty nie masz nic, ja nie mam nic. To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę… Sprawialiśmy chyba dobre wrażenie, bo ludzie nam ufali. Gdy w 1993 roku szef firmy SieMatic – naszego do tej pory najważniejszego kontrahenta – zobaczył takich dwóch młodych entuzjastów zza żelaznej kurtyny, chętnych do pracy, o której nie mają zielonego pojęcia, to jakoś od razu nas polubił. I tak zyskaliśmy partnera, z którym pracujemy do dziś.

JB: My po prostu byliśmy dla niego interesujący jako świeżo upieczeni architekci. Ponieważ na Zachodzie w tamtych czasach kuchniami zajmowali się głównie ludzie od handlu. 

MU: Umieliśmy rysować, wykreślać, projektować – to robiło wrażenie. A połączenie zapału i profilu wykształcenia działało na naszą korzyść.

Czy wejście w branżę luksusowego wyposażenia wnętrz było spełnieniem Waszych aspiracji, czy chodziło o wykorzystanie trendu?

MU: To jeszcze nie był trend. Byliśmy jedną z pierwszych firm w Polsce, które zajmowały się segmentem premium. Dla nas to było olśnienie, że można połączyć nasze wykształcenie z nowymi możliwościami biznesowymi. Chociaż ludzie jeszcze długi czas pukali się w głowę, gdy opowiadaliśmy o naszym pomyśle. Na szczęście niemal od razu weszliśmy we współpracę z marką SieMatic, symbolem brandu premium.  I to jest poziom,  który charakteryzuje nas do dzisiaj. Produkty ze średniej półki nas nie interesują – naszym klientom zapewniamy tylko najlepsze produkty. 

 

A co dla was oznacza dobry design? 

MU: Nie przepadam za słowem design. Uważam, że to zszargane pojęcie. Obszar, w którym działamy, czyli wnętrza, charakteryzuje się tym, że nie można w nim oddzielać designu od jakości. Kluczowe jest dla mnie pytanie: ile czasu to wytrzyma? I myślę zarówno o aspekcie stylistycznym, definiowanym przez ponadczasowe wzornictwo, jak i jakościowym, opartym o trwałość materiałów i wykonania.

JB: W moim rozumieniu gwarantują go producenci, z którymi pracujemy. Z jednej strony odpowiadają na trendy i sami je wytyczają. Z drugiej działają ze świadomością tego, że ich klienci, wydając na kuchnię pięćdziesiąt czy sto średnich pensji, będą tę kuchnię użytkować przez dwadzieścia lat. Dlatego dbają o bardzo wysoką jakość i najlepsze wzornictwo. Nie gonią za modą, nie wprowadzają sezonowych rozwiązań, ponieważ chcą zapewnić klientom poczucie bezpieczeństwa i komfortu na lata.

MU: To jest kluczowe również dla nas. Studio Forma 96 oferuje kompleksowe rozwiązania wnętrzarskie: meble od najlepszych producentów, pomoc architekta-doradcy, montaż, transport i logistykę. Gdyby jedno z tych ogniw zawiodło, na przykład montaż, to pomimo, iż produkt jest najwyższej jakości a nasz architekt superdoradcą, klient będzie niezadowolony.

JB: Mamy szczęście, bo produkty, które polecamy to same asy w talii. W ten sposób realizujemy naszą misję – obsługujemy trudne projekty dla najbardziej wymagających klientów.

MU: Osobiście najbardziej inspiruje mnie to, że co roku, odwiedzając partnerskie fabryki i targi w Mediolanie, jesteśmy zaskakiwani nowościami. Pracujemy z producentami, którzy świadomie wyznaczają trendy i wdrażają nowatorskie rozwiązania w meblarstwie.

A co się zmieniło w projektowaniu przez ostatnie 30 lat? Jakie najważniejsze zmiany moglibyście wskazać?

JB: Tak naprawdę to wszystko się zmieniło. Jak sobie przypominam dom rodzinny to nasza kuchnia, mimo tego, że dom był duży, miała 8 metrów kwadratowych. W tej chwili kuchnie są olbrzymie, otwarte na dom, a okna dochodzą do samej ziemi i łączą się z tarasem. Dlatego m.in. wprowadziliśmy do naszej oferty meble outdoorowe. Bardzo urosły też łazienki i garderoby. Styl życia naszych klientów się zmienił, więc inne są również ich domy i kluczowe funkcjonalności. Główną przestrzenią często jest dziś kuchnia z jadalnią, a druga w hierarchii jest sypialnia z garderobą. Łazienka i strefa wellness też może zajmować nawet jedną czwartą domu. Jak to możliwe? Ponieważ ludzie coraz częściej inwestują w domowe SPA, specjalistyczne wanny, pokoje kąpielowe czy dedykowane przestrzenie na treningi. Ma to związek z ogólną dynamiką procesów społecznych, choćby takich jak rosnąca rola potrzeb osób starszych. Producenci, z którymi pracujemy, badają takie zmiany i wprowadzają rozwiązania, które do nich pasują. Dzięki temu w Studio Forma 96 możemy je proponować naszym klientom.

MU: Warto też wspomnieć o nowych technologiach. Współczesne domy są większe i bardziej skomplikowane technologicznie, częściej niż kiedyś wykorzystują też branżowe nowinki, np. w dziedzinie elewacji i materiałów budowlanych. W związku z tym proces projektowania domu jest dziś pracą zespołową. Równie ważną rolę w niej pełni projektant bryły, architekt wnętrz jak i my, projektanci specjalizujący się w modułowych systemach meblowych.

Które aspekty swojej pracy lubicie najbardziej?

JB: Wszystko, co jest związane z obsługą klienta i wsparciem architektów. Przez lata zebraliśmy wiele argumentów, którymi przekonujemy ich do współpracy. Ale przede wszystkim słuchamy naszych partnerów i mamy w sobie pozytywne emocje, które inspirują ich do pracy z nami.

A czy zmienili się wasi klienci?

JB: Jak najbardziej. Do niedawna klienci przychodzili do nas z małymi tematami, np. z zadaniem zaprojektowania i dostarczenia kuchni lub garderoby. Obecnie pojawiają się z własnymi architektami i chcą realizować projekty całego domu. Takie przedsięwzięcia wymagają współpracy naszych specjalistów z architektem prowadzącym. W takiej sytuacji jesteśmy przede wszystkim ekspertami w dziedzinie prowadzonych przez nas marek i służymy pomocą w doborze najlepszych rozwiązań. W tych obszarach zdejmujemy z architektów zewnętrznych odpowiedzialność za bezpieczną realizację projektu. Oni pozostają twórcami, a my zmieniamy ich pomysły w rzeczywistość.

Czy jesteście aktywnymi architektami? Projektujecie jeszcze sami?

MU: Dzielimy się swoim doświadczeniem. Ale naszą najważniejszą misją jest uświadomienie zespołowi, że duże i wymagające projekty muszą opierać się na współpracy oraz na dobrym kontakcie z inwestorem i architektem. Lubimy pracę z drugim człowiekiem, która daje pole do rozmowy, poznania siebie i realizacji indywidualnych oczekiwań.

JB: Należy też podkreślić, że coraz rzadziej nasza obsługa polega na realizacji pojedynczych zadań. Kiedyś projekty były bardziej rozczłonkowane – ktoś przyszedł po kuchnię, ktoś szukał idealnej sofy, a ktoś inny konfigurował sypialnię z garderobą. W tej chwili mamy coraz więcej projektów kompleksowych, które wymagają pracy zespołowej.

Jak duży jest Wasz zespół projektowy?

MU: Mamy 12-osobowy zespół projektowy. Przy jego tworzeniu ważne było dla nas połączenie miękkich zdolności interpersonalnych, np. uważnej rozmowy z klientem z twardymi umiejętnościami inżynierskimi. Często pracujemy z architektami zewnętrznymi, więc politechniczne wykształcenie bezpiecznie osadza nas w tematach technicznych. Z drugiej strony, cenimy wrażliwość estetyczną oraz postawę trudną dla wielu projektantów – otwartość na pracę dla drugiego człowieka.

A z jakich projektów jesteście najbardziej dumni?

JB: Na pewno z takich, które obejmują cały apartament, dom lub jego większą część. Parę lat temu wrócił do nas klient, który wcześniej kupił w Studio Forma 96 kuchnię i inne pojedyncze meble. Przyszedł po raz kolejny, by zaprosić nas do współpracy przy projektowaniu całego mieszkania. I na etapie rozwijania dywanów oraz dekorowania przestrzeni dodatkami stwierdził, że teraz już widzi, na czym to wszystko polega. Chwalił holistyczne podejście i fakt, że w naszym projekcie wszystko tworzyło spójną całość: outdoor, wnętrza, meble tapicerowane, kuchnie i garderoby.

MU: To doświadczenie upewniło nas w przekonaniu, że naszą najważniejszą wartością powinno pozostać nadrzędne traktowanie potrzeb klienta. A nie jest takie oczywiste w segmencie premium. Na rynku jest wiele firm i architektów wnętrz, których interesują wyłącznie własne wizje artystyczne. My realizujemy usługi dla klientów. Nawet jeśli wewnętrznie nie jesteśmy do czegoś przekonani, staramy się zrozumieć ich potrzeby i odpowiadamy na nie. Wzajemnie się stymulujemy. Właśnie z takich, pełnych wyzwań, projektów jestem najbardziej dumny.

FOTO: MOOD AUTHORS

Rozmowę z Januszem Będkowskim i Michałem Urbaniakiem przeprowadziła i zredagowała Hanna Dziubińska

Nasze showroomy

Porozmawiajmy o Twoich potrzebach projektowych